Usilne próby zrzucenia kilku kilo jak zwykle spełzają na niczym w skutek istnienia na tym ziemskim padole Long Islandów, nachosów i tortilli :) Staram się jednak wybierać też opcje dietetyczne. ostatnio np. robiłam colkę light ze świeżo wyciskanym sokiem z cytryny i pomarańczy i odrobiną cukru waniliowego :)
Robi się je banalnie :) Wystarczy obrać i pokroić marcherki w ceinkie paski, wyłożyć na wysmarowanej olejem blasze, obsypać obficie przyprawami mexykańskimi i piec najpierw 15 min w temp 200 stopni, a później w temperaturze 150 stopni, aż staną się kruche (ok20min). Mniam :)
Kolejna rzecz którą chciałabym wam pokazać to lody :) Wyszły trochę twarde, ale całkiem smaczne; poza tym ładnie wyglądają. Nie podaję jednak przepisu bo na kolana nie powalają i na pewno niedługo uda mi się zrobić lepsze :)
Ach! Bo i w tle moja radosna twórczość malarska :)
W tym roku postanowiłam też poeksperymentować z nalewkami i winem :) Poniżej zdjęcie nalewki z wiśni z dodatkiem płatków migdałowych :) Dam znać czy warto się było tyle męczyć za jakieś dwa miesiące :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz