sobota, 10 lipca 2010

Oeufs en cocotte

Weekend w Warszawie... Wreszcie! Po szalonych trzech tygodniach i braku czasu na cokolwiek poza zaplanowanymi zajęciami i krótkimi drzemkami w tramwajach, pociągach i autobusach nastał spokojny, słoneczny weekend w Warszawie :) Sterta prania mniej więcej mojego wzrostu woła o pomstę do nieba, a kurz na podłodze po woli grupuje się w mięciutkie przyjazne kłębuszki... I co z tego? :P Przecież trzeba zjeść najpierw śniadanko. Jak zwykle burczenie w brzuchu i fakt że sklepy odległe są o całą kąpiel, czesanie włosów, ubieranie ciuchów i butów zmuszają mnie do przygotowania czegoś łatwego, szybkiego i składającego się z tego co łaskawy los zostawił na pułkach lodówki. Hmmm.... A może by tak zrealizować intrygujący, banalny przepis Nigelki na jajka w kokilkach? O tak, z największą przyjemnością :) i w ten oto sposób po kilku chwilach stanęły na śniadaniowym stoliczku jajka zwane "Oeufs en cocotte", które ze smakiem zjadłam wespół z podpieczonymi paluszkami chlebowymi.



Przepis jest banalny. oto składniki:
  • 1 duże jajko
  • łyżka śmietany
  • pół łyżeczki masła
  • szczypta soli
  • szczypta pieprzu

  1. Piekarnik nagrzać do 175 stopni. 
  2. Do wysmarowanych masłem kokilek (małe ceramiczne naczynka) wbić delikatnie jajko (tak by nie uszkodzić żółtka)
  3. Wlać na nie łyżkę śmietanki. 
  4. Posolić, popieprzyć i wstawić do żaroodpornego naczynia wypełnionego wrzątkiem do połowy wysokości kokilek).
  5. Po 12 minutach wyjąć kokilki. W oryginalnym przepisie zalecane jest pieczenie ich 15 min w 180 st., ale wtedy mi zawsze wychodzą na twardo 
Ja lubię jeść je ze szczypiorkiem-jak jajka po wiedeńsku, ale bez też są rewelacyjne :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Print