Początkowo pesto mi nie smakowało; bazylia zdawała się zbyt wulgarna dla moich kubków smakowych... Obecnie za pesto szaleję. No i teraz nie wiem, czy to bazylia złagodniała, czy to ja "zwulgarniałam" ;)
Robiąc moje pesto kierowałam się radami Jamiego Olivera z książki "Moje obiady", ale uczciwie muszę przyznać, że jest trochę oszukane, bo orzeszki pinii zastąpiłam orzechami włoskimi i pestkami słonecznika... W każdym razie oszukane czy nie, jak na mój gust smakuje rewelacyjnie... Jak to pesto ;)
składniki:
- 1 ząbek czosnku
- sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
- 3 garście świeżej bazylii
- 1 garść orzeszków pinii, lekko opieczonych (u mnie z braku laku włoskie na pół z pestkami słonecznika)
- 1 garść świeżo startego parmezanu
- oliwa z oliwek
- Wszystkie składniki zmiksować na jednolitą masę.
- Oliwę dodawać wg. upodobania, w zależności od tego jak zwartą konsystencję pesto chcemy uzyskać :)
Polecam do makaronów, grzanek, warzyw na surowo i pieczonych, chipsów, nachosów, jako składnik dipów (można je zmieszać np. z fetą, albo serkiem kremowym) itd. itp. :)
P.S. Jamie proponuje do pesto dodać odrobinę soku z cytryny-następnym razem chyb atak zrobię, bo pesto szybko ciemnieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz