Miewam zwykle "fazy śniadaniowe" i potrafię przez dwa lata codziennie na śniadanie jeść np. serek wiejski z miodem, przez następne dwa lata serki homogenizowane itd. itp. Od jakiegoś czasu jednak staram się jeść bardziej świadomie. Co to znaczy? To znaczy, że w miarę możliwości wyłączam produkty przetworzone (szczególnie te o długiej przydatności do spożycia) i posiadające w swoim składzie skrobię modyfikowaną. Ponadto postanowiłam się wreszcie zlitować nad moimi jelitami i nie zamulać ich od samego rana, więc serki zastąpiłam owsiankami, granolami i muesli spożywanymi z wodą, mlekiem sojowym, lub jogurtem naturalnym. Podstawowym postulatem jest włączenie do codziennego śniadania płatków owsianych (o których pisałam już wcześniej)ze względu na dużą zawartość witamin z grupy B.
Po przejściu etapu owsianek i muesli (często te kupne mają dużo konserwantów; trzeba uważnie czytać opakowania) postanowiłam zrobić własną granolę. Dosyć długo się przed nią opierałam, ponieważ do jej wytworzenia poddajemy składniki działaniu wysokich temperatur (a witaminy z grupy B tego nie lubią), ale wygrała ciekawość :)
Robiąc swoją pierwszą domową granolę wzorowałam się na tym i na tym przepisie. Zmieniłam tylko olej słonecznikowy na olej kokosowy, dlatego, że jako jeden z niewielu tłuszczów (pozostałe to tłuszcz palmowy i smalec) nie posiada podwójnych wiązań, które w trakcie obróbki termicznej rozszczepiają się wytwarzając substancje rakotwórcze. Pozostałe zmiany uwarunkowane były zawartością mojej szafki... No i w odróżnieniu od dziewczyn, nie żałowałam sobie czekolady ze względu na zawartość fosforu, magnezu, wapnia i witamin z grupy B.
składniki:
- 500 g płatków owsianych
- 2 łyżki oleju kokosowego
- 1,5 łyżki soku z cytryny
- mus z 2 jabłek (mogą być to też tarte jabłka, lub banany)
- substancje słodzące:
- 4 łyżki płynnego miodu (lub golden syropu, lub tego i tego)
- 3 łyzki brązowego cukru
- przyprawy:
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- bakalie:
- 1/2 szkl orzechów włoskich
- 1/2 szkl wiórków kokosowych
- 1/4 szkl siemienia lnianego
- 1/4 szkl pestek słonecznika
- 1/4 szkl pestek z dyni
- 1/2 szkl suszonych śliwek
- 1/2 szkl żurawiny suszonej
- 1 szkl. rodzynek
- 1 tabliczka gorzkiej czekolady
- Piekarnik rozgrzewamy do 175 st.C.
- W dużej misce mieszamy wszystkie składniki poza rodzynkami, żurawiną i czekoladą i wykładamy je na blachę.
- Wstawiamy do rozgrzanego piekarnika na ok 40 minut (ja piekłam z termoobiegiem).
- Co najmniej raz w połowie pieczenia mieszamy (najlepiej mieszać co 10 min).
- Po ostudzeniu dodajemy rodzynki, żurawinę i posiekaną czekoladę.
P.S. Niedługo będzie cała fala postów pt."domowa", min. domowy jogurt, ser koryciński, a mam nadzieję, że za jakiś czas i domowa feta, mozarella, ricotra, mascarpone, gouda itd. itp. :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz